Najnowsze wpisy, strona 3


Kobiety lubią być okłamywane
11 listopada 2015, 00:34
Zwodzone za nos, uwielbiają kiedy wpaja im sie że mają przed sobą oto księcia na biały koniu. Wyobrażenie księcia na białym koniu to jakiś przyjebany na siłowni koleś z dziwną fryzurą w białym Porsche... o i jeszcze żeby był wysoki, bo jakże by inaczej książe i nie wysoki. Drogie panie, od nas oczekujecie że będziemy jak książe z bajki, ale czy jesteście księżniczkami?!
Przestańcie sie okłamywać, bo okłamujecie nawet siebie, ani jedna z was nie jest księżniczką, nawet jeżeli na nią wygląda to często zachowuje sie jak zwykła szmata, a jeżeli sie już zachowuje jak księżniczka to wyglądem jej daleko do niej, to krzywe zęby, to cycków nie ma, to dupa za duża, albo za mała, albo nogi ma tak horrendalnie grube że gdyby je włożyć w leginsy z jakąś przecinką w krate  wyglądała baleron wędzony, a tłuszcz z jej boczków rozlewa sie prawie do podłogi...

Ale wróćmy do księcia, bo dziewczyny mają swoje oczekiwania i są wielce rozczarowane kiedy zamiast księcia spotykają typowego Nowaka/Kowalskiego jeżdżacego żółto-czerwoną Pesą, lub Solarisem Urbino, w bardziej ekskluzywnych wypadkach liczącym 25 lat Fiatem lub Fordem, który swoje lata świetności ma już dawno za sobą a jedyne co go jeszcze czeka to wycieczka na szrot. Spotykają takiego przeciętnego który nie sączy im słodkich słówek po to tylko żeby jak najszybciej zerwać z nich majtki, są mocno rozczarowane tym że tego nie robi, tym że jest taki przeciętny...

Jest to idealny przykład na to jak kobiety lubią być okłamywane, jak lubią kiedy sie z nimi pogrywa i robi je w ch*ja, dlatego chłopaku pamiętaj, nigdy nie próbuj być z dziewczyną szczery, bo to sie na Tobie zemści, a kiedy ona mówi Ci żebyś był sobą, to nawet o tym nie myśl żeby być sobą, bo kiedy jesteś "sobą", to dla niej jesteś kolejnym nudnym gościem.
Quid pro quo
30 października 2015, 04:23
"Coś za coś"
Przez bardzo wiele lat w to wierzyłem, wierzyłem że wszystko kręci sie wokół pewnego rodzaju wymiany... że nie można po prostu na kogoś liczyć, do czasu...
Ostatnio te słowa straciły troche na znaczeniu, bo ludzie którzy mnie otaczają dali mi dowód tego jak bardzo można być komuś oddanym, dali mi dowód którego nie oczekiwałem, bezinteresownie, z troski o moje żałosne żywota. Pare osób ostatnio wmawiało mi abym dostrzegł w swoim życiu coś poza szarością, dostrzegłem tych ludzi na których moge liczyć, to co oni wnoszą do mojego życia i co ja wnosze do ich życia, to jak wzajemnie pocieszamy sie kiedy jest źle i to jak razem cieszymy sie że jest dobrze, jak razem analizujemy nasze doświadczenia itd...
Mam szczęście że spotkałem tych ludzi na swojej drodze, moje życie było by niezwykle ubogie gdybym nie spotkał tej garstki osób która może powiedzieć że mnie zna, która przyzwyczaiła sie do mojego sarkazmu, docinek, dobrego humoru

Prawdopodnie bez was świat pogrążał by sie w coraz głębszej szarości, powoli przechodząc w czerń, w wielką pustke

Dziękuje wam że jesteście i że mnie znoście

https://www.youtube.com/watch?v=AIruwzhozTc
Czemu wszystkim sie tak kurewsko spieszy?
19 września 2015, 23:52
Jechałem dziś tramwajem, kurewsko mi sie spieszyło żeby z niego wysiąść, sprawdzić godzinne odjazdu innego i ewentualnie wrócić do tego którym podjechałem na przystanek, niestety mój pośpiech był jednak mniejszy od pośpiechu pewnej babci z wózeczkiem rynkowym na warzywa. Nie wiem gdzie jej sie tak spieszyło ale na pewno musiała tak zapierdalać, bo prawie mnie staranowała tym wózkiem. Nawet nie zdążyłem tego skomentować...
Ad rem, obserwując moje miasto, obserwując ludzi w stolicy, w pociągu, w pracy olbrzyią rzadkością jest abym spotykał na swojej drodze ludzi którym sie nie śpieszy. W biegu jemy lunch, aby w jeszcze większym biegu wrócić do pracy, na uczelnie itd. Spieszymy sie tak bardzo że przestaliśmy dostrzegać detale życia, spiesząc sie na zajęcia, wizyte do lekarza, kosmetyczki czy innego zapychacza kalendarza zaczęliśmy mieć centralnie w dupie co sie dzieje wokół nas, zaczął nas interesować tylko i wyłącznie nasz grafik, nasz czubek nosa, do dupy z tym...
W życiu też sie spieszymy, podejmujemy ważne decyzje, bez większego przemyślenia, pod wpływem impulsu. Czasem jest to bardzo dobre rozwiązanie, ale nie zawsze. Mam na myśli decyzje które podjęte teraz wydają sie zajebiste, jak na przykład zrobienie sobie tatuażu, teraz wydaje sie być zajebistym pomysłem, ale za 25 lat skóra sie rozciagnie, tatuaż sflaczeje, a posiadać takiej ozdoby będzie sie wstydził zdjąć z siebie ubrania, pokazując to paskudztwo...

Przestańmy sie tak spieszyć, wykorzystywać innych żeby robili coś za nas/dla nas, bo nam już czasu brakuje, bo tylko tracimy czas który mogliśmy wykorzystać zupełnie inaczej, na życie.
Nowy wpis, nowa myśl-filozofia
14 września 2015, 00:32
Nie pojawiałem sie tu bardzo długo, wszystko przez to że nie miałem internetu. Przez ten cały czas wiele razy słyszałem że ludzie nie umieli by tak żyć... Kurwa jeszcze nie dalej jak 10 lat temu bardzo niewielu z nas miało internet i nikt nie przejmował sie tym że go nie ma, były już co prawda bardzo popularne telefony komórkowe, ale ludzie nie ślęczeli nad nimi tyle czasu, nie tak jak teraz, gdzie w małych urządzeniach o mocach przeliczeniowych lepszych niż niejeden komputer w dawnych czasach, na którym odkrywano coś "ważnego"... ludzie ślęczą nad tymi telefonami/tabletami/laptopami itd... tracą czas śledząc poczynania innych ślęczących nad telefonami kretynów, którzy nie potrafią sie od tego oderwać, tylko wrzucają na fb i instagram focie tego co zrobili na obiad, kurwa... jeszcze troche i zaczną wrzucać zdjęcia jaką ładną kupe zrobili.

Wracając do mojego braku internetu. Było mi troche ciężko, nie przecze, bo jednak potrzebowałem internetu do pracy, na uczelnie i w celach rozrywkowych. Ale dałem rade. W czasie kiedy nie miałem neta czytałem książki, spotykałem sie ze znajomymi, chodziłem na spacery, rozmawiałem, rozmawiałem w realu, to jest takie cudowne, przelewać taką ilość słów osobiście, jak na fejsbukach... czasem nawet zmusiłem sie do pobiegania, lub bardzo długiego spaceru z psem. Ogólnie brak internetu uprzykrzył mi sie ponieważ nie mogłem oglądać mojego ulubionego doktorka, nic poza tym, bo moje kontakty z ludźmi raczej nie zubożały, no może troche, ale zastąpiłem je kontaktami przez telefon i spotkaniami przy kawie, lub parku. Troche mój portfel na to zastrajkował, ale kto by sie tam tym przejmował.

Morał tej myśli jest taki:
Człowieku, wyloguj sie do życia, bo życie bez internetu jest piękniejsze
Takie tam luźne myśli
25 sierpnia 2015, 15:40
Chyba z orgazmem wiążemy zbyt wielkie nadzieje, oczekując, że zrekompensuje on pustkę panującą w innych dziedzinach życia.

– Woody Allen




Ten cytat przeczytany na innym blogu dał mi troche do myślenia, zanurkowałem na chwile w mojej przeszłości, przeszukując ją i doszedłem do wniosku że absolutnie sie zgadzam z tym co jest tutaj napisane. Ta przyjemność jest nam w życiu cholernie potrzebna, ale są rzeczy potrzebniejsze. Moja koleżanka uważa mnie za strasznego romantyka, bo zamiast z dziewczyną sie przespać, wole sie do niej przytulić, kiedyś jej już chyba powiedziałem dlaczego, ano dlatego że przerabiałem już związek oparty tylko na orgazmach i czułem sie w nim pusty, nic z niego nie wynosiłem, ani nic do niego nie wnosiłem.


Teraz z dystansu czasu bardzo doceniam to doświadczenie, bo spotykając na swojej drodze lekko zdesperowane dziewczyny/kobiety troche inaczej z nimi postępuje, a takich ostatnio troche poznałem...


Co należy z nimi robić? Dać im to czego chcą? A czego one chcą? Chcą sie pieprzyć, gdzie kolwiek i z kim kolwiek... Osobiście wolałbym je wysłuchać i jakoś pomóc i czasem to może nawet jakoś wyszło.


Ale ogólnie troche przeraża mnie fakt jak łatwo teraz sie z kimś przespać, a jak trudno znaleźć kogoś przy kim będzie można spędzić wieczór, nie odzywając sie ani słowem i nie czuć tego zajebistego dyskomfortu, że coś jest nie tak.


Cóż, znałem już kilka dziewczyn z którymi potrafiłem milczeć, to teraz milczymy tak że nawet na ulicy cześć sobie nie powiemy. Kojące milczenie po ciężkim dniu przerodziło sie w grobową cisze, w cisze przed burzą zapowiadającą wielki i niespodziewany koniec.


Po tych paru przykładach znacznie zmieniło sie moje podejście, inaczej patrze na dziewczyne, nie traktuje jej jako seks-zabawki, ale patrząc na nią wyobrażam sobie jak będzie wyglądała za 20 lat, jak będzie wyglądała bez makijażu i najważniejsze chyba z tych wyobrażeń, ile dali byśmy rade ze sobą być?


Poznając troche życia w Warszawie przekonałem sie jak łatwo można przekreślić pare lat z życia, jak łatwo można kogoś z niego wykopać, totalnie nie zastanawiając sie nad konsekwencjami, widziałem te "konsekwencje", straszna sprawa.
I tu chce zmierzyć do sedna, bo jakiś czas temu w rozmowie z żoną mojego znajomego, nieco starszą kobietą odemnie, która troche więcej odemnie wie, zdiagnozowała mnie, jakoby boje sie związków, jak tylko ktoś sie do mnie zbliży, odpycham te osobe, albo ją ranie. Powiedziałem jej że to taki jakby mechanizm obronny, że nie chce nikogo zranić, ani samemu zostać zranionym, wtedy ona powiedziała do mnie jedno z ważniejszych zdań w ostatnim czasie:




Nie przejmuj sie tym, jeszcze wiele razy Ty kogoś zranisz i pewnie jeszcze więcej razy ktoś zrani Ciebie




Troche to zmieniło moje podejście, ale czy wystarczająco?



Natchnieniem do dzisiejszego wpisu był:
http://pokolenieikea.com/2015/08/25/dlaczego-kobiety-udaja-orgazmy/
oraz wspomnienia z pewnej rozmowy...