Najnowsze wpisy


Przedświąteczna Gorączka
17 grudnia 2018, 01:55

Na okres od lisotpada do lutego najchętniej wyemigrował bym na jakąś bezludną wyspę, żebym nie musiał widziać tych pseudo starań ludzi którzy przez cały rok sie nienawidzą i nagle w grudniu cudownie zasiadają do stołu, zanim usiądą, do stołu przejdą małą kampanie zakupową, pobiją sie o karpia w lidlu, albo o jajka z biedronce. Ludzkość nisko upada, nienawidze tego. A troszeczkę wcześniej zapierdalać na hejnał na cmentarz, bo jest 1 listopada, co za hipokryzja, nienawidze tego, tej sztuczności ludzi, robienia czegoś bo tak należy, bo inni tego oczekują. 

A czego oczekujemy sami od siebie?

W tej pojebanej pogoni zapominamy o nas samych, godzimy sie na wynagrodzenie, które ledwo starcza na rachunki, godzimy sie na wykorzystywanie przez pacodawców i system, każdy uważa że goni i że jakoś udaje mu sie utrzymać w czubie, ale jeżeli na chwile spuściłby by klapki z oczu okazało by sie że jest fokładnie w tym samym miejscu gdzie reszta jego szczurzych przyjaciół, którzy tak samo gonią za jedynym bogiem który teraz istnieje, za pieniądzem, za złotówkami, euro, dolarami, funtami szterlingami, frankami, koronami. 

 

$ Bóg który wszystkim rządzi

 

Pieniądza szczęscia nie dają, czyżby?
Powiedz to człowiekowi który zapierdala za najniższą krajową po 12 godzine dziennie, tylko po to żeby starczyło mu na dojazd do pracy i opłacenie wynajmu mieszaknia, które to jest astronomicznie drogie, całkowiecie nie oddając ceny do jakości jaką nam sie oferuje. Powoli wracamy do niewolnictwa, dostajemy minimalne stawki-jeszcze najchętniej bez umowy, bo tak taniej, bo po co ubezpieczenie?!- do tematu, minimalne stawki, niesamowite wymagania często daleko wykraczające poza zakres stanowsika. Najbiedniejsi pracują najciężej żeby kalsom politycznym i najbogatszym żyło sie dobrze. 

Jak długo to jeszcze potrwa?

 

B.

 

https://www.youtube.com/watch?v=Hha0bwVvGmY

święta święta i po świętach...
27 grudnia 2017, 02:39
Minął już na szczęście ten okres kiedy bez opamiętania można sie obżerać, okres niezwykle popularnego i fałszywego "wesołych świąt", oraz okres galopującej hipokryzji, kiedy to ludzie na jeden dzień cudownie sie godzą, po to tylko żeby następnego dnia znów sie pokłócić. Przez całe dwa dni są zamknięte sklepy, a ludzi robią zakupy jakby sie wybierali w podróż dookoła ziemi, pojebało was wszystkich, a niech niedaj boże coś rzucą w promocji, to jesteście sie w stanie o to pozabijać. To takie smutne żyć w takim zaściankowym świecie, gdzie ludzie tylko i wyłącznie czerpią wiedze z tego co zobaczą na ekranie telewizora, myśląc że to prawda i że są już najmądrzejsi, że święta to taki wspaniały okres w roku.

GÓWNO!!!!
data 24 grudnia została zaadoptowana od ludów barbarzyńskich. Ale oczywiście ciemne masy pod batutą Ojca Dyktatora powiedzą że nie, że to wspaniały okres huje muje dzikie węże. Nie to nie jest wspaniały okres, bo przed tym wspaniałym okresem zakłamania i hipokryzji jedni ludzie mają niesamowity zapierdol ponieważ trzeba sobie dać prezenty, a inni wciąż chodzą głodni, bo po co przeznaczyć pieniądze co idą na prezenty na pomoc jakiejś organizacji która rozdaje ciepłe posiłki bezdomnym.

 

żenada....

 

https://www.youtube.com/watch?v=kqjeNSNuNPM
Czy jesteś szzęsliwa/wy?
14 listopada 2017, 01:37
Niby takie proste pytanie, lecz kiedy przyjedzie sobie na nie szczerze odpowiedzieć, to już nie jest tak wesoło najczęściej. Kiedy zobaczy sie to pytanie, to pierwsza pomyślana myśl jest tą najprawdziwszą.

Co jest bardzo trudne, to odpowiedzieć "tak jestem" pomimo trudności, pomimo tego ze biednemu to wiatr w oczy i chuj w dupę. Znaleźć złoty środek w swoim życiu, aby prężnie stanąć, przyjąć ten wiatr na klatę i przeczekać ten "Orkan Ksawery" siejący spustoszenie w naszym życiu. Kiedy sie już przeczeka ten pomiot zwany słabszym okresem zawsze wstaje słońce i zawsze wychodzi sie jako tako na prostą.

Szkoda mi jest ludzi, których szczęście łączy sie z posiadaniem rzeczy, bo oni nigdy nie będą szczęśliwi i zaspokojeni. Ich głód posiadania coraz to więcej nigdy nie będzie zaspokojony, taka nasza choroba cywilizacyjna. Coraz częściej sprzedajemy nasze życie za marne grosze w korporacjach które ruchają nas na wylot, a kiedy nie ma już co ruchać wyrzucają nas na zbity pysk zamieniając na nowsze, świeższe i mniej wypalone egzemplarze.

Mamy klapki na oczach goniąc za urojeniem szczęścia, za mirażem którego do końca sami nie potrafimy pojąć swoją wyobraźnią, próbując i próbując ale wciąż jesteśmy skazani na porażkę, niczym osioł goniący za marchewką przytwierdzoną do kija przed jego głową.

A czasem wystarczy przestać gonić, przestać pożądać i spróbować cieszyć sie z faktycznego stanu posiadania, posiadania przyjaciół, dachu nad głową, czegoś do zjedzenia w lodówce, samochodu i co najważniejsze kogoś do kogo ma sie wrócić.

https://www.youtube.com/watch?v=0NGOUC5UrEc
"Po co mam szukać kłopotów? Same mnie...
09 sierpnia 2017, 05:44
Usłyszałem ostatnio od koleżanki że moje wypowiedzi zamieszczane na tym blogu są bardzo dołujące, że gdyby mnie nie znała musiała by sie spotkać z psychologiem lub psychiatrą....   Są to konsekwencje zagłębienia się w czyjś umysł, ponieważ pisze co myśle i nie owijam w bawełne, choć osobiście uważam że nie jest aż tak tragicznie i nie trzeba chodzić do żadnego doktorka od głowy.

Wracając do tytułu, mianowicie po co mam szukać dziewczyn, jest ich dużo, zawsze jakaś stanie mi na drodze, i co wtedy?
To co zawsze, jakiś kontakt, ale bez szaleństw. Bez szaleństw bo oto zmierzam do sedna mojej myśli na ten wpis.

Ostatnio dużo wokół mojej osoby sie zadziało, dużo ludzi ma "swoją drugą połówkę". Jest tak słodko że sie można porzygać.... Obserwuje sobie cicho z boku co sie odpierdala na scenie i sie załamuje... Wychodzimy na miasto większa grupą ludków, single, pary i ja( singiel gej w związku :P ). Do pewnego czasu zabawa jest przednia, nic takiego sie nie dzieje, dopóki któraś niewiasta nie poczuje sie dogłębnie urażona, urażona na tyle że cały świat musi sie o tym dowiedzieć, w awanturę która już sie rozpoczyna muszą być zaangażowani wszyscy uczestnicy wycieczki, po czym powoli doprowadza sie do rozpadu grupy na 2-3 podgrupki, które rozpierzchają sie po ulicy w uciecze przed WIELKIM FOCHEM. Sam nie byłem lepszy bo zostawiłem ich samych idąc do innego lokalu, skosztować tatara na uspokojenie. Sprzeczka pomiędzy "Gołąbeczkami" trwa około godziny, po drodze reszta sie na siebie wkurwia bo nie wie co zrobić. Gołąbeczki dają znać że idą w zupełnie inne miejsce niż było ustalone...

Na miejscu zastaje płacz, szloch i foch. Ale moje pytanie jest takie, czy nie da sie tego załatwić w mniej spektakularny sposób, wziąć na bok tego swojego chłopaka kretyna i zjebać na w 5 min od góry do dołu, albo nawet w domu już wytoczyć działa artyleryjskie, a nie na mieście gdzie inne osoby są zdezorientowane tym co sie dzieje. Wystarczyło by przygryźć wargi, poczekać chwile, jak to kobiety obmyślić plan zemsty i dokonać jej kiedy reszta znajomych jest już w domu.

Drogie Panie, troszke empatii nie zaszkodzi kiedy wychodzi sie "kupą"
Chociaż osobiście uwielbiam takie wyjścia niczym rozcinanie żył, ale tylko i wyłącznie dlatego że niemal za każdym razem jest taki Meksyk...

Po takim wieczorze zawsze zadaje sobie pytanie, po co mi to?
Po co mi dziewczyna i takie wkurwianie sie, nie wystarczy ze już sie wkurwiam na nie swoje?

https://www.youtube.com/watch?v=7Jz6d04Hc60

 

pozdrawim ;)

B.
Ludzie to idioci
04 lipca 2017, 23:50
Taką oto głęboką myśl zamieszcze po długim okresie ciszy